sobota, 30 listopada 2013

261. (prawie) jak sklepowy deser.


Budyniowa bananowa owsianka a la monte z orzechami laskowymi.
 
Ekspresowe śniadanie na zabiegane popołudnie. Najpierw rehabilitacja, potem basen. Dopiero, co wróciłam do domu i jem obiad. A w perspektywie mam czytanie, oglądanie i pieczenie. Czy może być lepsze popołudnie? (;
Miłego!


piątek, 29 listopada 2013

260. (w końcu) doceniona.


Kasza jaglana gotowana na mleku z bananem, kurkumą, cynamonem i imbirem, podana z surowym ziarnem kakaowca i masłem migdałowym.
 
 
Otóż doceniona została kasza jaglana, którą w tym tygodniu gotuję już któryś raz, a wcześniej częstotliwość była bardziej rozwiązła. I bardzo dobrze, bo to najlepsza kasza pod słońcem.
Dzisiaj już po treningu powoli przygotowuję się na długi pobyt w szkole i późniejsze obowiązki, które jak zwykle zostawiłam na ostatnią chwilę. Ale jest przynajmniej rzecz, która daje mi przyjemność i odprężenie. Dobrze, że czasami potrafię być normalnie-nienormalna (;
Miłego piątku!

środa, 27 listopada 2013

259. najlepiej.

Pełnoziarniste bananowo-kokosowe kluski lane podane z czekoladowym masłem orzechowym.
 
 
Zauważyłam, że kiedy na dworze jest zimno i nie wiem na co mam ochotę, to wybór zawsze pada na lane kluski. Może dlatego, że kojarzą mi się z dzieciństwem, kiedy to mama mi je przygotowywała.
No i u mnie dzisiaj spadł pierwszy śnieg. Nie powiem, lekkie zaskoczenie jest. Zresztą sama się ostatnio zaskakuję.
Miłego wieczoru!

wtorek, 26 listopada 2013

257. i 258. nadrabiania ciąg dalszy.


Wczorajsze: Bułka ziarnista z hummusem, rukolą i pomidorem.

Dzisiejsze: Mleczna kasza kukurydziana gotowana z bananem, kurkumą i imbirem, podana z resztą banana i masłem migdałowym.

 
Czyli najlepsza kanapka świata. Nie znam chyba osoby, która po spróbowaniu hummusu nie byłaby nim zachwycona.
A dzisiejsze śniadanie też bardzo udane. Muszę częściej sobie przypominać, że kasze są takie smaczne!
Ten tydzień powinien być fajny. Mało lekcji i sprawdzianów. W perspektywie święta. To chyba powody do szerokiego uśmiechu. Za to ja ciągle z uporem maniaka doszukuję się negatywów, żeby jeszcze bardziej się zdołować.
Miłego dnia nam wszystkim!

sobota, 23 listopada 2013

256. nadrabiam zaległości.

 
Dyniowa partaszka podana z syropem daktylowym i tartymi migdałami.
 
 
Och, jak dawno mnie tu nie było. Ale przerwy są dobre. Wtedy można się zastanowić, wziąć głęboki oddech, nabrać innej perspektywy. Zdać sobie sprawę, co jest tak naprawdę ważne, a co jest tylko dodatkiem do codzienności.
Siedzę w domu, pomiędzy książkami, urywkami dokumentalnych filmów o Kennedym i brzdękami radia. W głowie już daleka zima. Myśli zaczynają krążyć wokół jednego planu, celu, marzenia. Nie będę o tym pisać, bo nie chcę zapeszać. Ale gdyby się udało, to byłoby naprawdę coś.
I właśnie za to uwielbiam wyobraźnię. Bo w największej zimie (zarówno tej astronomicznej jak i pogody ducha) potrafi przenieść mnie na wyspy szczęśliwe. Umilić i po prostu pozwolić przetrwać.
A wracając do tematyki jedzeniowej to u mnie coraz bardziej raw. Lubię wynajdować zamienniki tradycyjnych wersji dań czy składników. Powoli przekonuję się do orzechów, masła i cukru trzcinowego!
No, więc teraz mam dylemat. Zrobić czekoladowy sernik wegański z nerkowców czy tartę z kremem jaglanym? :)) Pomożecie?
Idę się odnaleźć w tym szaleństwie zwanym moim życiem. Trzymajcie się ciepło!
edit: dodaję przepis na prośbę (;

Dyniowa partaszka
150-200 g puree dyniowego 
ok.2 czubate łyżki mąki pełnoziarnistej 
ok. 300 ml mleka
Szczypta soli

W garnuszku zagotowuję 250 ml mleka. W szklance łączę puree, mąkę, sól i resztę mleka. Powstałą mieszaninę wlewam do gotującego się mleka cienką strużką. Gotuję jeszcze chwilkę do delikatnego zgęstnienia. Przelewam do talerza, dosładzam syropem daktylowym i posypuję tartymi migdałami.

wtorek, 19 listopada 2013

255. Lepiej byc nie mogło + tag.

 
Rozgrzewający budyń dyniowy (z imbirem, kardamonem, cynamonem i syropem klonowym) z maślano-miodową gruszką.


Śniadanie zupełnie improwizowane, ale po wczorajszym 12 godzinnym pobycie w szkole tego było mi trzeba!
I jeszcze pytania od Pam, dziękuję bardzo (;

1. Z kim najbardziej lubisz spędzać czas?
Bardzo różnie z tym bywa. Czasami z rodziną, czasami ze znajomymi, a czasami sama ze sobą. Zależy od nastroju.
2. W czyim towarzystwie posiłki smakują najlepiej?
Rodziny, spokoju i relaksu.
3. Bieganie czy taniec?
Taniec.
4. Wolisz "leżeć plackiem" na słońcu, czy pod kocykiem z kubkiem kakao?
Zdecydowanie koc i kakao. Nie cierpię, kiedy jest gorąco i o niebo lepiej znoszę temperatury ujemne niż dodatnie.
5.Wyobrażasz sobie swoją przyszłość w Polsce czy za granicą?
I tu, i tu. Ale zagranicą to tylko jako przygoda, chwilowy przystanek, kolejne doświadczenie.
6. Jakie jest najpiękniejsze miejsce na świecie (nie ważne, czy odwiedzone przez ciebie)?
Każde miejsce ma coś w sobie. Nowy Jork, Londyn, Warszawa, Prowansja to chyba moje ulubione miejsca.
7. Masz "rękę do kwiatów" czy raczej zabijasz nawet kaktusy?
W zasadzie to nie lubię kwiatów (;  I w moim domu tylko mama się nimi zajmuje.
8. Masz ulubiony program TV? Jaki?
Nie mam, ale czasami jakiś serial poleci.
9. Jeśli miałabyś możliwość zjedzenia swojego ostatniego posiłku w życiu, co by to było?
Owoce. Orzeźwiają, dodają energii, są kolorowe i pyszne!
10. Jesteś osobą towarzyską, czy raczej wybierasz samotność?
Pół na pół. Lubię pobyć w towarzystwie, ale zazwyczaj muszę to potem "odchorować" sporą dawką samotności.
11. Jakie masz plany na najbliższy weekend?
Zaraz idę na basen, upiec coś, przeczytać książkę, wyspać się i spędzić dobrze czas.
 
EDIT: dodaję przepis :))
 
Rozgrzewający budyń dyniowy z karmelizowaną gruszką
 
150 + 30 ml mleka
150 g puree z dyni
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
cynamon, imbir, kurkuma po 1/2 łyżeczki
1 łyżeczka syropu klonowego
 
1 gruszka
1 łyżeczka masła klarowanego i miodu gryczanego
 
W garnku podgrzewam 150 ml mleka, dodaję puree dyniowe, przyprawy i syrop. Dokładnie mieszam i trzymam na małym ogniu. W kubeczku łączę pozostałe 30 ml mleka z mąką ziemniaczaną, aż pozbędę się grudek. Mieszaninę dodaję do garnka i dokładnie mieszam do zgęstnienia.
Ponadto, usuwam gniazda nasienne z gruszki, a na patelni rozpuszczam masło z miodem. Na patelni kładę gruszki skórką do góry i smażę aż nabiorą ładnej brązowej barwy. 


piątek, 15 listopada 2013

254. Utarty klasyk.


Grzanki z domowego chleba gryczano-orkiszowego na zakwasie z camembertem, wędzonym łososiem, gruszką, szpinakiem, octem balsamicznym i pieprzem. 

Bardzo lubię tę wariację na temat grzanek. A piezenie domowego chleba na zakwasie to naprawdę super sprawa! Niedługo wezmę się za kolejny i zobaczymy co z tego wyjdzie.
A póki co totalne lenistwo. Naprawdę, nawet jedną nogą nie chce mi się ruszyć. Tylko ja, gorąca herbata i książka w moim wygodnym legowisku. A, i jeszcze powinnam upiec pumpkin rolls, ale to już powinna być przyjemność :))
Miłego dnia!

czwartek, 14 listopada 2013

253. Rozgrzewająco.


Płatki owsiane i orkiszowe gotowane z imbirem, kurkumą i cynamonem i gruszką podane z syropem daktylowym i masłem migdałowym.


Chyba rzeczywiście ostatnio trochę fetyszyzuję. W szkole oceny okazały się nie być tak fatalne, jak myślałam. A po dzisiejszej czwórce z matematyki mogę góry przenosić! (;
Jutro już relaks. Tak jak lubię. Byle znowu nie wejść w to bagno...

środa, 13 listopada 2013

252. Surowizny ciąg dalszy.


Karobowy pudding z banana, awokado i syropu daktylowego; grejfrut.


Ciemno dziś. Ale chyba nie smutno. W szkole dzień udany. Szkoda tylko, że w środku nadal coś dusi i zatrzymuje. Nie daje chwili spokoju czy chociażby taryfy ulgowej. Niespokojne noce a po nich jeszcze bardziej niespokojne dni. Kiedy wygram i dam radę? Sama ze sobą? Dla samej siebie. Mam nadzieję, że niebawem.
Miłego wieczoru!

wtorek, 12 listopada 2013

251. Na zdrową nutę.

Kasza jaglana gotowana na domowym mleku migdałowym z kurkumą, imbirem i cynamonem oraz bananem, syropem daktylowym i masłem migdałowym.


Wszystko domowe, wszystko pyszne i rozgrzewające. I żołądek i umysł.
A zdjęcie obrazuje poziom mojego ogarnięcią, bo do szkoły miałam na 10, a i tak na śniadanie zostało mi raptem 10 minut. Brawo ja!
A teraz wykąpana po nordic walking z mamą po lesie, piję gorącą herbatę i odpoczywam.
To będzie dobry tydzień. Tak postanawiam!
Miłego dnia!

poniedziałek, 11 listopada 2013

250. dwa wspólne śniadania, pięc dziewczyn i najlepsze gofry.

Wegańskie bananowe ricotta hotcakes podane z domowym syropem daktylowym i kakaowym masłem orzechowym.
 
 
Co to wczoraj był za dzień. Zupełnie inny, lepszy, ciekawszy. Jednym słowem bardzo udany.
W Warszawie zebrało się nas pięć:  Sylwia i Sylwia, Anka i Kate
 
Ukradzione od Sylwii :))

 
Na pierwszy ogień poszła bardzo popularna w stolicy kawiarnia: Bułkę przez Bibułkę. Obiecujący wygląd okazał się tylko preludium do idealnego miejsca na przełamanie pierwszych lodów. Siedzenie przy wspólnym, dużym stole, gwar ludzi wchodzących i wychodzących, a to wszystko otoczone zapachem świeżego pieczywa. I ciągnącego się sera (; Kanapki rzeczywiście były podawane na bibułkach i smakowały znakomicie.
 

Mój wybór: kanapka na ciepło z camembertem, szpinakiem i karmelizowaną gruszką.
 
Jednak gwoździem (jak to brzmi w tym kontekście:) programu okazały się być gofry. I to nie byle jakie, bo wspólnie okrzyknięte najlepszymi, jakie było dane nam zjeść kiedykolwiek. Genialne połączenie: masło + świeży tymianek i syrop klonowy. Cudo! Miejsce minimalne, ale z klimatem, którego niewątpliwie nadaje sam właściciel- pan Marcin, który zdzierżył dzielnie naszą obecność z błyszczącymi od ciągłej pracy aparatami i niekończącą się paplaninę :)) Mowa oczywiście o Gofiarni, która na pewno zostanie przeze mnie jeszcze nie raz odwiedzona.
 








 
 Czas minął nam razem bardzo szybko. Dużo rozmów, śmiechu i jedzenia zrobiły swoje. Dzisiaj trzymam kciuki mocno za obie Sylwie, żeby dobrze się im biegło i mam nadzieję, że szybko znowu nawiedzimy kawiarnie stolicy w poszukiwaniu nowych smaków. Razem :))
Miłego poniedziałku!
 
Bibułkę przez Bibułkę
ul. Puławska 24, Warszawa
 
Gofiarnia
ul. Puławska 11, Warszawa
 

sobota, 9 listopada 2013

249. (prawie) Jajecznica.



Bananowe scramble z imbirem, cynamonem i kurkumą i serkiem wiejskim.
 
 
 
Nareszcie przyszła i kolej na mnie. Ta jajecznica jest przepyszna! Usmażyłam ją nawet na maśle klarowanym...
Dobrze, że jest weekend, ale ja już nie potrafię się z niego cieszyć. Ostatnio znowu zaczęłam lekko tracić kontrolę. Dlaczego tak jest, że po dobrym okresie zawsze musi przyjść ten gorszy?! Dlaczego moje starania zawsze muszą zostać zniweczone w tak głupi sposób?
Zbyt wiele pytań na za małą chęć poznania odpowiedzi. Trzeba odpocząć.
Miłej soboty!

piątek, 8 listopada 2013

248. Znowu sezamowo.


Podwójnie sezamowe ciastko z pigwą.

Ale się uzależniłam od tej mąki i tahini (; Ale to przynajmniej zdrowe uzależnienie.
Powiem tylko tyle: pycha!

Podwójnie sezamowe ciastko z pigwą

45 g mąki sezamowej
100 ml maślanki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka płynnego tahini
Słodzidło do smaku ( u mnie stewia)
Kurkumy, imbiru i anyżu na czubku noża
Szczypta soli
+ spora pigwa

Wszystkie składniki na ciasto łączę dokładnie łyżką w misce. Dodaję pokrojoną w kostkę pigwę i jeszcze raz mieszam. Może się wydawać, że ciasta jest za mało, ale w piekarniku wyrośnie. Piekę przez 30 min w 180*C.

czwartek, 7 listopada 2013

247. Wpadła gruszka.


Gruszka zapieczona w kakaowo- sezamowym cieście.


Uff, dopiero wróciłam do domu. Intensywny dzień. Bardzo. Jak i cały tydzień. Dobrze, że już weekend na horyzoncie (;
A śniadanie bardzo udane. Zupełna improwizacja ze składników gwarantujących dobry smak. Więc dzielę się (;

Gruszka w kakaowo- sezamowym cieście 
1 spora gruszka
45 g mąki sezamowej
1 jajko
60 ml mleka
1 bardzo czubata łyżeczka kakao ( dałam karob)
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
Szczypta soli
Kardamon na czubku noża

W miseczce umieszczam wszystkie składniki oprócz gruszki. Owoc kroję na pół, wydrążam gniazda nasienne i pierwszą połówkę kroję w kostkę i dodaję do dokładnie wymieszanych składników ciasta, a drugą kroję w paski. Ciasto przelewam do formy, dekoruję pozostałą gruszką i piekę przez 30 min w 180*C.

wtorek, 5 listopada 2013

246. Po cesarsku!



Kaiserrschmarrn podany z korzennymi gruszkami i cukrem pudrem.



Ostatni raz tego omleta jadłam dokładnie 18 kwietnia 2012 roku... Miło było przypomnieć sobie jego smak(;
A dzisiaj maraton po lekarzach. W sumie tylko jednego się boję...
Miłego!

poniedziałek, 4 listopada 2013

245. W wersji raw.


Kakaowo- bananowy krem raw z orzechów.


Anka, Twoje dzieło (; Mało fotogeniczne, ale przepyszne!
Chcę przetrwać ten tydzień. Bez większych szkód . Marzę już, by obudzić się w sobotę.
Miłego!

niedziela, 3 listopada 2013

244. Aromatycznie.

Bananowo-sezamowe kluski lane podane z tahini i sezamem.
 
 
Uwielbiam sezam, uwielbiam tahini. Bo uwielbiam chałwę, a to jakby nie patrzeć zdrowsza wersja tej kalorycznej rozpusty. Ale nie mniej smaczna.
Czekam nie wiem na co, ciągle chcę nie wiem czego, ciągle jest nie tak.
Miłej niedzieli!
 
Bananowo-sezamowe kluski lane
30 g mąki sezamowej
15 g mąki pełnoziarnistej
ok. 375 ml mleka (1,5 szklanki)
1 średni banan
szczypta soli
+ sezam i tahini do dekoracji
 
W garnuszku zagotowuję 1 szklankę mleka. W miseczce rozdrabniam banana widelcem, dodaję obie mąki, mleko i solę. Dokładnie mieszam, żeby pozbyć się grudek mąki. Wlewam cienkim strumieniem na gotujące się mleko i mieszam. Po chwili ściągam z ognia i dekoruję tahiną i sezamem.

sobota, 2 listopada 2013

243. Jesienny klasyk.


Dyniowo-jabłkowe pancakes  z imbirem i cynamonem podane z miodem gryczanym.
 
 
 
Wczorajszy dzień zamiast wzbudzić we mnie pozytywne i rodzinne emocje zrobił dokładnie rzecz przeciwną. Nasz naród mnie strasznie zdegustował, pozbawił jakichkolwiek złudzeń, że nasz kraj jest wysoko rozwinięty.
Sama siebie też mocno zdegustowałam. Nie potrafię już po prostu inaczej. Przepraszam.
A dzisiaj zamiast się uczyć o prawie polskim będę się bawić w fotografa.
Miłej soboty!