Grzanki z camembertem, oliwkami i świeżym tymiankiem.
Miały być makowe lane kluski, ale coś nie wyszło (; A kto wtedy przychodzi z pomocą? Najlepsza Mama na świecie!
O mamo, od czego by tu zacząć? Za dużo się po prostu działo ostatnio w moim życiu, żeby móc poświęcać czas na prowadzenie bloga. Codziennie taka sama zawartość lunchboxa też raczej nie podbiłaby statystyk.
Co mogę powiedzieć? Że jest dobrze? Nie, nie powiem tego, bo od czasu choroby bardzo się tego wypieram. Nie pozwalam sobie na to. To przykre, że po tak długim czasie nadal stanowi to dla mnie taki ogromny problem. Ale nie mogę też powiedzieć, że jest źle. Jest... ciekawie. I na pewno nie nudno. Ciągle coś się dzieje, gdzieś z tyłu głowy pojawiają się nowe plany i ambicje. I tak chyba powinno być.
A co do świąt to również nie czuję ich klimatu. Ani trochę! Ale lubię ten czas mimo wszystko. Te przygotowania, później wspólna kolacja, narzekania z przejedzenia. Może gdzieś tam się wplecie spontaniczny śmiech, czy uśmiech. Może. Ale jest coś, co mnie bardzo cieszy w te święta. To, że nareszcie nie będą one jedną wielką jedzeniową schizą. Że nareszcie usiądę przy stole z najbliższymi i spróbuję każdej potrawy po troszeczku jak normalny człowiek. Nie będę widzieć zmartwionych min moich rodziców, czy babci. Po prostu będę tam razem z nimi. Dla siebie. Dla nich.
Niech tak będzie i u Was. Żeby te Święta były dla Was wyjątkowym czasem. Spędzonym w towarzystwie rodziny, prezentów i pysznych potraw. Żebyście się cieszyli z najmniejszych rzeczy i zaczęli je doceniać. I przede wszystkim, żebyście odpoczęli i zebrali odpowiednią ilość energii na zbliżającego się Sylwestra (;
Wesołych Świąt!