środa, 24 grudnia 2014

345. na Święta udane!

 
Bananowa razowa manna z budyniem, przyprawami i czekoladą z orzechami.
 
Nie mam bladego pojęcia kiedy minął ten czas. Czas oczekiwania, pieczenia pierniczków i wąchania rąk po obieraniu mandarynek. Nie było go dla mnie w tym roku. Ale ciągle nie tracę wiary, że te święta będą magiczne. Liczę na atmosferę, ból brzucha z przejedzenia i zapach choinki. Będę czytać, spacerować, rozmyślać, podsumowywać. Życzę Wam właśnie tego. Spokoju, doceniania małych rzeczy, których później może już nie być. Cieszcie się każdą chwilą, najmocniej jak potraficie!

środa, 17 grudnia 2014

344. na wyjście z wprawy.

Pieczony batat z solą morską, cynamonem, masłem migdałowym i suszoną figą.
 
Tak dawno mnie tu nie było, że już prawie zapomniałam jak dodaje się posty.
Pracuję, oddycham, buduję. W Afryce duszy swej się duszę, ale ciągle nosi mnie świat. Mój strach i łzy nic tu już nie pomogą. Nowe sytuacje. Na monitorach nowy świat. Tak długo czekam. Znajdziesz mi miejsce na parapecie. Nie pytaj więcej mnie.
To takie moje życzenia do samej siebie. Jeśli ktoś zrozumiał tę gmatwaninę, to podziwiam.
Miłego dnia!


poniedziałek, 1 grudnia 2014

343. najlepszy deser z rana.

Szarlotka z bezą i lodami waniliowymi.

Tak. Tego właśnie potrzebuję. Dużego kawałka szarlotki z lodami. Podane w łóżku.
Bo ostatnio wszystko jest podobne do niczego. Życie po raz kolejny udowadnia mi, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Liczyć muszę zacząć w końcu na siebie. Bo mam wszystko. Oprócz tego przekonania, że mogę, że potrafię. A chcę. I to bardzo. Czasami moja zdolność do parcia do przodu samą mnie zadziwia... A w głośnikach ciągle Edith Piaf. Ckliwie. Rozpocznijmy miło ten grudzień. Najbardziej magiczny miesiąc w roku!
Miłego dnia!