niedziela, 27 kwietnia 2014

288. kolorowo się zrobiło.

Chleb trojak z jajkiem na twardo, botwiną, cukinią i pieprzem; świeżo wyciskany sok marchew-burak-jabłko.
 
Bardzo zdrowe wyszło to śniadanie potreningowe. I jakie smaczne. Ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką sokowirówki, więc nareszcie zacznę dostarczać sobie wszystkich witamin.
Kolor ostatnio wszędzie się pojawia, ale to tylko powłoka, płachta, którą przykrywam swój smutek i rozrzewnienie. Trochę czasu potrzeba.
Miłej niedzieli!


piątek, 18 kwietnia 2014

287. tradycyjnie, ale z nutką innowacji.

Domowy pasztet wegański z żurawiną, wiejski chleb na zakwasie, awokado.
 
Bo ja jestem taka, że zawsze muszę zrobić coś po swojemu, inaczej. Dlatego pasztet wegański. Chciałam zrobić go już na Boże Narodzenie, ale jakoś zabrakło czasu. I szkoda, bo jest przepyszny! Niczym nie ustępuje tym mięsnym, a rzekłabym nawet, że jest lepszy. I na pewno zdrowszy.
Dzisiaj w repertuarze mazurki i babki. I crossfit :)
W tym roku świąt wyjątkowo nie spędzam u siebie. Tzn. wyjeżdżałam już na wielkanoc, ale nigdy nie świętowałam jej z tymi osobami, do których jutro jadę. Czy w Małopolsce są jakieś tradycje inne niż na Mazowszu? Mam nadzieję, że obędzie się bez wpadki :)
I przy tej okazji chciałabym życzyć Wam jak najlepszych świąt. Radosnych, słonecznych, przepełnionymi rozmowami z najbliższymi, spacerami na rozchodzenie przepysznego jedzenia i chwilami refleksji.
Wszystkiego najlepszego!

środa, 16 kwietnia 2014

286. trochę ciepła.


Razowa bananowa kasza manna z masłem orzechowym, surowym ziarnem kakaowca i cynamonem.
 
 
Moje pierwsze normalne i ciepłe śniadanie od x czasu. Ale pogoda niezbyt życzliwa jest ostatnio, więc trzeba o siebie zadbać. 
Kurczę, znowu nie było mnie tutaj dłużej niż planowałam. Za dużo się działo ostatnio. Był teatr, egzaminy, spotkania i trochę zabawy. Tylko trochę smutku gdzieś pomiędzy się wdarło.
Miłego dnia!

sobota, 5 kwietnia 2014

285. o warsztatach wegańskich.

Tort czekoladowo-kokosowy z truskawkami.
 
Pozostałości po wczorajszym bez okazyjnym torcie. Pyszny był!
A co robiłam przez cały tydzień? Oprócz pospolitego obijania się i codziennych treningów oraz pochłaniania ton lodów byłam na warsztatach kuchni wegańskiej, które były moim zaległym prezentem urodzinowym z zeszłego roku. Większość potraw udało mi się uchwycić w obiektywie, co ostatnio przychodzi mi naprawdę ciężko.
 

Prowadzący warsztaty- pan Piotr Henschke, autor wielu książek kucharskich i aktywny propagator weganizmu i zdrowego odżywiania.


Warzywne curry z tofu. Pomidorowa kasza gryczana z groszkiem.


Pieczarkowe kotleciki z tofu. Pieczony seler w mące groszkowej. Sałatka z jabłkowo-pomarańczowym winegretem.




Szarlotka witariańska z truskawkami, granatem i sosem kakaowym.



Spaghetti razowe z migdałowym pesto i warzywami.

Wegańskie lody truskawkowo-jagodowe.