niedziela, 25 sierpnia 2013

209. I zakochałam się w awokado!

Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie. 
 



Karobowe pancakes z awokado i gorzką czekoladą.
Carob pancakes with an avocado and dark chocolate.
 
Najlepsze połączenie z awokado jakie kiedykolwiek jadłam! Mogłabym się nim zajadać cały dzień:))
I jeszcze a propos wczorajszego "detoksu". Polegał on po prostu na oczyszczeniu organizmu. Ale miałyście rację. Organizm sam sobie z tym poradził. Nie chcę się ograniczać. Ale też chcę jeść zdrowo, bo po kilku latach fatalnego traktowania swojego organizmu po prostu mu się należy.
Ale co zrobić, kiedy ja chcę efektów teraz, zaraz...
Miłego dnia!

 

sobota, 24 sierpnia 2013

208. Detoks.

W którym mo­men­cie pęka niebo? W tym, w którym przes­ta­jesz czuć siebie w sobie.
 


Domowy chleb razowy z twarogiem, sałatą, pieczonym indykiem i chili/ ricottą, śliwką i cynamonem; warzywa.
Homemade wholemeal bread with quark, lettuce, roasted turkey and chili/ ricotta, plum& cinnamon; veggies.
 
 
Wczoraj sobie pofolgowałam, więc dziś od rana zdrowo. Błagam, nie zepsuj tego, co już osiągnęłaś!
Napiszę coś dziwnego, ale chcę już przyszły tydzień. Będą spotkania. Dużo spotkań z osobami, których nie widziałam całe wakacje. Stęskniłam się za nimi. W szczególności za jedną osobą.
Ale też boję się trochę tego. Wstydzę się. Swojego wyglądu, zachowań... Kiedy to minie?
Miłego dnia!

piątek, 23 sierpnia 2013

207. Po prostu budyń.

Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem. Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu. 
 


Budyń o smaku toffi z nektarynką i cynamonem.
Toffi custard pudding served with a nectarine and cinnamon.
 
 
Bo gdy jest zimno i pochmurnie lubię zjeść budyń.
Tak po prostu. Lepka i gęsta konsystencja jest niczym balsam na moje obolałe ciało i duszę.
Kurczę, właśnie zaczyna do mnie docierać, że to już ostatni tydzień wakacji. Że trzeba będzie zaraz pójść do szkoły. Nie chcę. Ogarnia mnie strach. Nie wiem, co mam robić, czy mnie polubią, czy będzie ciężko. Zbyt wiele niewiadomych. A i tak odpowie na nie tylko czas...
Miłego dnia!
 
 
 

środa, 21 sierpnia 2013

206. Kojąco.

Miłość to jest to, co pozostaje, gdy już zabrane jest wszystko. Nawet nadzieja.
 







Żytnie tosty francuskie podane z ricottą i gorącym sosem z gruszki, brzoskwini i cynamonu.
Rye french toasts served with ricotta and warm peach&pear souce with cinnamon.
 
 
Przepraszam za tak dużą ilość zdjęć, ale nie mogłam się zdecydować:) To chyba przez tę pogodę, że nic się nie chce. Tylko zanurzyć się pod kocem z kubkiem parującej herbaty i książką. Lubię to!
I co do ciasteczek, to wczoraj nie zdążyłam ich zrobić. Wstyd! Dlatego zaraz idę to nadrobić i jak wyjdą to się pochwalę.
Miłego dnia!
 
 
 
 

wtorek, 20 sierpnia 2013

205. Wegańsko.

Ma­wiają, że miłość za­bija. Ja bym raczej po­wie­działa, że to ludzie za­bijają miłość. A po­tem sa­mi do­bijają się w sa­mot­ności myśla­mi i tęsknotą za czymś co już nie is­tnieje, za czymś co unicestwili. 
 



Waniliowy tofurniczek pieczony z gruszką, cynamonem i płatkami migdałowymi.
Vanilla tofu-cheesecake baked with a pear, cinnamon and almond flakes.
 
Zalegająca w lodówce kostka tofu ze zbliżającą się do końca datą ważności nie mogła skończyć inaczej. absolutny minimalizm zaowocował bardzo ciekawym smakiem i teksturą. Lubię takie eksperymenty!
Ostatnio straszny leń we mnie wstąpił. Nic nie zamieszczam na blogach. Nie chce mi się robić i obrabiać zdjęć. Może to tylko chwilowy zespół napięcia przed licealnego?
Pogoda też wcale nie jest pomocna. Rano i wieczorem jest chłodno, a w ciągu dnia parno i duszno. Nienawidzę takiej pogody, bo mam humory jak kobieta w ciąży, boli mnie głowa i puchną nogi...
A dziś czeka mnie pieczenie ciasteczek z malinami i białą czekoladą. Jak wyjdą to może zamieszczę zdjęcie, czy nawet przepis:) A, i jeszcze spotkanie z bliską koleżanką, ale będzie to raczej monolog:)
Miłego dnia!
 

 

sobota, 17 sierpnia 2013

204. Kraków, spotkanie i wspólne śniadania.



W poniedziałek rano dopadł mnie już stres. Pierwsza samotna podróż, samodzielny wyjazd, nowe miasto... No ale miała tam być jeszcze Ola, więc to mnie uspokajało:) Kierunek Kraków. Udało się. Wyjazd pełen rozmów, śmiechu i chodzenia:)) No ale wszystko po kolei.








Pierwszego dnia poszłyśmy zwiedzać Kazimierz, Wawel i Rynek. Później przepyszny obiad w barze sałatkowym Chimera i zakupy w Empiku, który ma zostać zlikwidowany. Moim łupem padła przepiękna miseczka, kubek i film. Tak, to już chyba uzależnienie...  Na wieczór, zmęczone wróciłyśmy do domu, szybka kolacja i spać, bo następny dzień wcale nie zapowiadał się lżej.







Środę rozpoczęłyśmy od buszowanie po ogromnej Galerii Krakowskiej, przy której moje Złote Tarasy wymiękają :P Były też przepyszne lody w 4G, a później przeprawa do ZOO. Jakoś nigdy nie przepadałam za zwierzętami, ale pobyt tam trochę to zmienił:))



Ja i wielbłądy xD
W czwartek wiadomo- święto i moje imieniny. Wszystko pozamykane. Po porannej dawce sportu udałyśmy się na Błonie i w ciepłych promieniach słonecznych urządziłyśmy sobie mini piknik. Na Rynku w drodze do Chimery <3 natrafiłyśmy jeszcze na festiwal folklorystyczny.





No a w piątek trzeba było już się pakować i wracać. Jeszcze tylko wycieczka do Almy po przepyszny żytni chleb i obwarzanki krakowskie, a walizka i tak ledwo się już domykała :P Ostatni wspólny PRZEPYSZNY obiad w 100% improwizowany i w drogę.






Bardzo się cieszę, że udało nam się spędzić w te wakacje tak sporo czasu razem. Nawzajem się wspierałyśmy i motywowałyśmy. Naprawdę odpoczęłam od zgiełku Warszawy i codziennych problemów i mam nadzieję, że Ola też:)) Napiszę krótko: tego mi było trzeba!
 I jeszcze kilka zdjęc naszego codziennego jedzonka:)



poniedziałek, 12 sierpnia 2013

203. Wyjazdowe

Bóg także próbował być autorem:jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta.




Owsianka z siemieniem lnianym gotowana na mleku ryżowym waniliowym z gruszką w słoiczkach po maśle orzechowym i masą makową.
Oatmeal with flax, vanilla rice milk, poppy seed mass and a pear in jars after peanut butter. 
 
  
Cały poprzedni tydzień to była jakaś komedia. Szkoda tylko, że mało śmieszna. Najpierw upały nie dające spac, trudne rozmowy i spotkanie z Magdą. Moje treningi kompletnie leżały, tak samo jak w miarę (jak na moje możliwości) odżywianie. Znowu wracają kompleksy i stare myśli. Ale ja nie jestem już tak silna jak kiedyś.
Dlatego wyjeżdżam dziś do bardzo bliskiej mi osoby, która rozumie mnie bez słów. Jutro śniadanie już z Olą w Krakowie:))
A teraz ostatnie rzeczy do walizki i w drogę!