środa, 8 lipca 2015

349. śniadanie z (za)kwasem w tle.


Zakwas żytni zabijam regularnie od jakiegoś kwartału. Podchodziłam do niego jak pies do jeża, a jak się okazało- zupełnie niepotrzebnie. Jedyne czego zakwas żąda to ciepło. Tyle. Koniec pieśni. Potem się miesza tylko mąki, sypie dodatkami, do pieca i gotowe. Nie jestem jeszcze oczywiście żadnym master of bread making, ale z każdym kolejnym chlebem czuję się jeszcze większą kurą domową ;) Dziś na śniadanie żytni chleb z śliwkami i figami. A do tego twaróg, owoce, masło, pomidory. Bardzo prosto. Bardzo smacznie. Bo teraz nie mam siły na wymysły. W zasadzie, to na nic nie mam siły.
Miłego dnia!
M.


9 komentarzy:

  1. Mniam domowy chlebek!
    polarois.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, zakwas żąda tylko ciepła :) No i czasami lubi jak coś mu się powie ;p
    Widzę tutaj śniadanie idealne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. już go czuje, taki wilgotny, mokry (niewazne jak dziwnie to brzmi) i pyszny *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę upiec taki chleb, koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Domowe chleby na zakwasie to coś przepysznego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Domowe chleby zdecydowanie są najpyszniejsze. :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad.
Wszystkie komentarze są moderowane, a te obraźliwe nie będą publikowane.