Cynamonowo-imbirowy krem owsiany z pieczonymi figami i masłem orzechowym.
Biegam. Zwalniam. Poklepuję po ramieniu. Stop. Chwila. Zaraz znowu w pęd. Nogi od przechodzonych kilometrów a oczy od nieprzespanych nocy ciążą niemiłosiernie. Muszę być silna. Jestem silna. Podoba mi się tu. Ale każdy ma swoją wytrzymałość i potrzebuje odpocząć. Tyle że na to też czasu nie mam.
Miłego dnia!
kusisz tymi figami, aż wstyd że nie próbowałam jeszcze!
OdpowiedzUsuńNie jadłam jeszcze fig. U mnie ostatnio królują nasze rodzime brzoskwinie :)
OdpowiedzUsuńte słowa jakby i o mnie jednocześnie, doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńa fig nie jadłam, chyba muszę to zmienić!
miska cudna, figi z całą swoją elegancją strasznie do niej pasują ;)
OdpowiedzUsuńo, to w punkt trafiłaś- ostatnio zrobiłam mały remanent i wyszło mi z niego, że nie miałam żadnej ,,przerwy" od.. 1,5 roku. eh
Miseczka pełna cudów <3
OdpowiedzUsuńTobie również udanego! (popołudnia) :)
najulubieńszy? ja akurat za figą tak bardzo nie przepadam, ale tak mnie nią pokusiłaś, że chyba sama dodam do śniadania :)
OdpowiedzUsuńCudowna miseczka! :)
OdpowiedzUsuńCzasem każdy potrzebuje trochę odpoczynku. Szkoda właśnie, że nie zawsze jest czas.
mmmm i ten dodatek masła orzechowego jest zwieńczeniem Twojej śniadaniowej miseczki :)
OdpowiedzUsuńNo, miseczka bardzo dobrze wypchana ulubionym owocem :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe ;)
OdpowiedzUsuńO tak to jest najlepiej <3 !
OdpowiedzUsuń