Korzenne tosty francuskie z domowej chałki podane z dżemem brzoskwinie-morele-kardamon-migdały, jogurtem greckim, chałwą i borówkami.
Nareszcie wzięłam pędzel do ręki. Nareszcie bezmyślnie mogłam sunąc po papierze. Tęskniłam za tym. Mocno. Nareszcie zrobiłam też tosty francuskie. Przysmak ubiegłego lata. Ale smakują teraz zupełnie inaczej. Bo wszystko bez gorzkich łez smakuje lepiej.
Miłego dnia!
tosty francuskie z chałki, omamo, co za mistrzostwo, śniadaniowe mistrzostwo! :))
OdpowiedzUsuńPędzel? Pochwal się jak już skończysz coś malować! :)
OdpowiedzUsuńBochomazami chwalić się nie będę ;)
Usuńnie dosyć, ze francuskie to jeszcze z chałki! musiały być obłędne!...a tak dawno je robiłam, że sama chętnie zjem :) już najlepiej w takiej rozpustnej wersji jak twoja :D
OdpowiedzUsuńpoprawiłaś mi jeszcze bardziej humor słowami po śniadaniem :)
Śniadanie okraszone łzami? Z takim dodatkiem największe przysmaki stracą swoją magię... Oby teraz uśmiech Cię nie opuszczał! I koniecznie pochwal się skończonym dziełem :)
OdpowiedzUsuńTo musiało być niebo w gębie! :)
OdpowiedzUsuńAle pyszna góra jedzonka! :)
OdpowiedzUsuńDawno tostów nie jadłam. Widzę chałwę i od razu zaśliniam klawiaturę :P
OdpowiedzUsuńWyglądają genialnie :D
OdpowiedzUsuń