Domowa chałka z makiem z ricottą, dżemem brzoskwinia-morela-kardamon-migdały, kremem ciasteczkowym, philadelphia milką, malinami, borówkami, świeżą miętą i cynamonem.
Te wakacje należą na pewno do tych najbardziej konsekwentnych. Do realizacji dochodzą plany jeszcze z ubiegłego roku. I tak oto wczoraj powstała moja pierwsza w życiu chałka. Muszę jeszcze trochę popracować nad pleceniem warkoczy, ale pierwszy krok wykonany!
A tak poza kuchnią to bierze mnie na tęsknoty. Duże bardzo. Za zapachem. Za dotykiem. Za tą moją bezpruderyjną śmiałością. I najbardziej denerwuje mnie to, że czekać muszę. A cierpliwość nigdy moją mocną stroną nie była.
Miłego dnia!
coś o tym wiem, ale trzeba jakoś znaleźć w sobie tą cierpliwość czasem ;)
OdpowiedzUsuńdomowa chałka jest na mojej liście już zbyt długo, czas się za nią zabrać! idealnie skomponowałaś dodatki <3
miłego dnia :*
Ale wyglądają! :)
OdpowiedzUsuńChyba upiekę chałkę :-)) ... Chyba na pewno!
OdpowiedzUsuńDawno nie robiłam domowej chałki, ba, dawno nawet nie jadłam tego drożdżowego cuda! Kusisz; )
OdpowiedzUsuńzrobiłaś<3 poproszę taką jak będziesz do mnie jechała! ;* kochana jeszcze trochę...sierpień jest tuż tuż ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to dawno chałki nie jadłam. Po drugie, to domowej chyba nigdy :( Skosztowałabym w każdej z tych wersji, autentycznie :)
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś ochotę na chałkę! I do tego z takimi pysznościami <3
OdpowiedzUsuńStrasznie dawno chałki nie jadłam. Najczęściej jako dziecko z masłem, albo dżemem :))
OdpowiedzUsuńZawsze chcialam zrobic swoja, domowa chalke. zachecilas mnie do tego!
OdpowiedzUsuń