Pieczony batat z solą morską, cynamonem, masłem migdałowym i suszoną figą.
Tak dawno mnie tu nie było, że już prawie zapomniałam jak dodaje się posty.
Pracuję, oddycham, buduję. W Afryce duszy swej się duszę, ale ciągle nosi mnie świat. Mój strach i łzy nic tu już nie pomogą. Nowe sytuacje. Na monitorach nowy świat. Tak długo czekam. Znajdziesz mi miejsce na parapecie. Nie pytaj więcej mnie.
To takie moje życzenia do samej siebie. Jeśli ktoś zrozumiał tę gmatwaninę, to podziwiam.
Miłego dnia!
genialnie podany batat, porywam pomysł :)
OdpowiedzUsuńto musiało być niebo w gębie, pieczonego batata na słodko nadal mam w planach, już chyba od pół roku :D
OdpowiedzUsuńO mamuniu, przypomniałaś mi o tym obłędnym połączeniu! Zakochałam się w nim od pierwszej łyżeczki! Teraz tylko muszę znów dorwać słodkie ziemniaki :)
OdpowiedzUsuńFajnie, ze dajesz znać, że żyjesz co jakiś czas ;] Takiego ziemniaka po prostu uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że zrozumie każdy, kto potrafi czytać między wierszami :)
starałam się zrozumieć i myślę, że się udało :) a tak poza tym, to cieszę się, że jednak jesteś i nie zapominasz o tym miejscu :)
OdpowiedzUsuńi jeszcze jedno, zapisuję na listę 'kupić bataty' :D
pomysł na batata naprawdę doskonały! wypróbuje, koniecznie z solą ;)
OdpowiedzUsuńdobrze, że to miejsce odwiedziłaś :)
Wygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńOj ciężko to zrozumieć. W kazdym badz razie wirtualnie Cię przytulam :)
OdpowiedzUsuńFanka Republiki ;) Łączę się w miłości - nawet matura moja ustna była o tekstach Ciechowskiego. Cudowny pomysł na batata <3
OdpowiedzUsuńLiczyłem, że ktoś w końcu to odszyfruje!:) A takiej matury to tylko mogę sobie życzyć!
Usuń