Surowa gryczanka jabłkowo-kokosowa z imbirowym musem z kaki.
Gryczanka bardziej smakuje mi jednak z dodatkiem banana. A szum sponsorowany przez poranne światło. A raczej jego brak.
Żyję sobie. Powoli. Jakby obok siebie. Bez nikogo. Samowystarczalna. A przynajmniej tak mi się teraz wydaje. Mogę odpocząć, mogę odetchnąć. Wziąć głęboki oddech, pójść na spacer, pomyśleć spokojnie. Tego mi trzeba było.
Spokojnego weekendu!
Mnie surowa gryczanka także lepiej podchodzi z bananem. Świetnie to podałaś, jak deser :)
OdpowiedzUsuńSamowystarczalność to w gruncie rzeczy dobra cecha, bo na siebie samego niekiedy bardziej można liczyć...
sama tego potrzebuję i w sumie stale to mam. czasem jednak człowiek pragnie być blisko kogoś, kto doda mu jeszcze więcej powodów do uśmiechu :)
OdpowiedzUsuńtaka gryczanka z całą pewnością smakowała wyjątkowo :) u mnie dziś równie surowo rano :)
A mi się podoba to zdjęcie w sumie dzięki temu światłu. Jest takie jakby tajemnicze :D
OdpowiedzUsuńMnie też surowa gryczanka najbardziej podchodzi z bananem :)
nigdy nie próbowałam surowej gryczanki, czas to zmienić :D
OdpowiedzUsuńI Tobie spokojnego weekendu życzę! Odpocznij :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu i odpoczynku! :)
OdpowiedzUsuńkorzystaj, korzystaj, wypoczywaj.
OdpowiedzUsuńooo tak, gryczanka z bananem to cudo! :)
Pychotka ;)
OdpowiedzUsuńJak dawno u mnie nie było gryczanki! :)
OdpowiedzUsuńWypoczywaj :*
Również wolę tę kaszę z bananem :) Ale Twoja wersja prezentuje się bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńA ja na surowo nie jadłam! Ale przyznam, że ogólnie lubię tę kaszę :)
OdpowiedzUsuńpodana, jak super deser :)
OdpowiedzUsuńteż wolę z bananem, ale czasem mam ochotę na ten bardziej ziemisty smak z jabłkiem właśnie
OdpowiedzUsuńZ bananem najlepsza, potwierdzam!
OdpowiedzUsuńChoc z jablkiem nie próbowałam jeszcze ;)