Kruche ciasto z truskawkami i rabarbarem, masą serową i kokosowa kruszonką.
Bo czasami trzeba oberwać. Mocno. Nawet bardzo. Tak do płaczu, poprzez furię do bezsilności. I podobno to pomaga w odbiciu się od dna. Ale ja w to nie wierzę. Bo w takim razie całe życie to dno, od którego nieustannie się odbijamy. A w to wierzyć nie chcę. Wolę wierzyć w lepsze jutro. W ludzi, którzy nieustannie mnie zawodzą, ale są. W siebie uwierzyć też kiedyś zdążę. Jak się tam odnajdę.
Miłego dnia!
porwałabym ci to ciasto, nic mu dodać nic ująć :)
OdpowiedzUsuńmoże trzeba oberwać, może to coś nauczy, człowiek wyniesie wnioski i będzie lepiej?...nie zawsze, ale na pewno taki "zimny prysznic" pomoże ;) ... uwierzyć w siebie - myślę, że kiedyś sama tak szczerze to powiem - że mocno wierzę w siebie :)
miłego dnia ;)
kwintesencja lata w tym cieście. a u Ciebie ciągle mi za dużo łez
OdpowiedzUsuńNiestety, człowiek musi się naciąć, żeby coś docenić i się wzmocnić..
OdpowiedzUsuńTa kruszonka.. <3
Ale sweitenie wyglada <3 !\
OdpowiedzUsuńpodziel się, jakiś i mój wieczór nie za dobry . a ciacho pysznie wygląda!
OdpowiedzUsuń